Jest takie miejsce na Jurze, które wyjątkowo sprzyja afirmacji życia. Wystarczy wznieść się na „Poziom 511”, przekroczyć skalną bramę, żeby rozkoszować się niezwykłymi okolicznościami. Ostańce wapienne, które swobodnie wkraczają do wnętrza restauracji, znakomita kuchnia, wyjątkowa strefa odnowy biologicznej i basen z wodą źródlaną… Czy można do szczęścia pragnąć czegoś więcej? Książka? Zapraszamy do bookstore. Hamak? Nieopodal w ogrodzie. Coś słodkiego? Przysiądźcie koniecznie w coffeebarze tuż przy wejściu.
O niezwykłej architekturze tego miejsca, sam autor mówi dość trywialnie: „namiocik”, ale za tym sformułowaniem kryje się piękna historia koncepcji tej przestrzeni. „Od powstania okolicy, czyli okresu jurajskiego minęło 3 miliony lat. A nasz budynek będzie funkcjonował 100 lat, a może jeszcze mniej, bo ktoś przyjdzie i wymyśli coś innego, rozbuduje, a może zburzy hotel. Ten obiekt jest na chwilę. Jesteśmy tylko nomadami, którzy zbudowali swój namiocik, a za chwilę się stamtąd wyprowadzą. A te skały z naszej, ludzkiej perspektywy będą na zawsze. Więc namiot wydawał się nam najbardziej odpowiednią formą.” – mówi Tomasz Wuczyński z grupy Plus architekci.
Tu nic nie jest przypadkowe. Przemyślany jest zarówno kształt butelki z wodą w restauracji, dobór każdego krzesła i lampy. Wśród tych designerskich przedmiotów znajdziecie także ladę cukierniczą Limicola, której oszczędna stylistyka cudownie harmonizuje z samym barem kawowym i recepcją.