Jest kilka rzeczy na świecie, obok których nie mogę przejść obojętnie. Jedną z nich jest kawa, w różnych postaciach w zależności od pory dnia, czy nocy… Poniżej swoiste wyznania kawoholika. Jestem ciekawa ile razy w ciągu dnia, Wy myślicie o kawie?
Ja co najmniej kilka.. kiedy przerwa pomiędzy jedną filiżanką, a drugą niebezpiecznie się wydłuża, zawsze znajdę sposobność na chwilę zapomnienia z moją ukochaną kawą ABC Caffè.
O poranku cudowne, aromatyczne espresso, działające cuda. Jest to pierwszy bodziec, który przywraca mnie do życia i pozwala dotrzeć do pracy.
Po kilku godzinach spędzonych w biurze, znowu o niej myślę… Tym razem skuszę się na dużą czarną, tak żeby móc delektować się dłużej tym cudownym smakiem.
Dzień płynie, godziny uciekają, a po obiedzie znowu jedna myśl – kawa w postaci deseru, a że gorąco i żar leje się z nieba – stawiam na małe espresso z gałką lodów waniliowych i odrobiną bitej śmietany no i ociupinką czekolady… Uwielbiam, choć przypuszczam, że moja figura niekoniecznie…
Po pracy mnóstwo spraw do załatwienia na mieście, ale znajduję jeszcze czas, bo chęci same się znajdują, na orzeźwiającą espresso z kostkami lodu..
Prawie zapomniałam, spotkanie z Gośką o dziewiętnastej „Pod Aniołem”. Od tej chwili, kiedy sobie uświadamiam, że spotkanie już tuż, tuż, jedna myśl kołacze mi w głowie – american latte. Lekka, niezwykle aromatyczna kawa, w sam raz na wieczór z przyjaciółką.
Kładę się w końcu na upragniony wypoczynek po ciężkim dniu i wtedy orientuję się, że pomimo zmęczenia nie mogę zasnąć. No tak, pięć kaw to chyba za dużo… Ale za to jak przyjemnie i pysznie było w ciągu dnia. I na dodatek teraz mam czas przeanalizować cały dzień!
Justyna Borkowska
www.gastroprodukt.pl